Lesica – dzwony kościoła p. w. św. Marcina
Jeszcze jeden kościół, tym razem w Lesicy (niem. Freiwalde), jeszcze jeden dzwon, na dziś - niewiadomego pochodzenia i mnóstwo pytań, które czekają na odpowiedź.

Fot: Jarosław Sobański
Lesica – dzwony kościoła p. w. św. Marcina
Pierwszą wzmiankę o dzwonach w Lesicy znajdujemy w Księdze Dekanalnej Hieronima Kecka w 1631. Wtedy to, po wizytacji kanonicznej wielebny Dziekan Kłodzki wymienia w inwentarzu miejscowego kościoła m. in. 2 dzwony. Nie podaje przy tym żadnej ich charakterystyki.[1]
Fot: Grzegorz Rycombel
Jak z kolei podaje inne źródło, w Lesicy, w kościele p. w. św. Marcina od 1706 r. do pożaru w 1789 r. znajdowały się 2 stare dzwony, z których przynajmniej jeden to dzwon, o którym mógł pisać przywołany wcześniej Hieronim Keck. Większy, jeszcze z okresu luterańskiego, nosił następujący napis: „KOMMT LIEBEN LEUTE, ERSCHEINET MIT DANKEN VYR GOTTES ANGESICHT 1603”. , co, dzięki nieocenionej pomocy prof. ucz. dra hab. Marka Biszczanika, należy tłumaczyć: „Pójdźcie, ludzie umiłowani, z podzięką stańcie przed obliczem Boga 1603”. Mniejszy: „GOTTES LOB UND SCT. MARTINI. GEGOSSEN BIN 1659” czyli Na chwałę bożą i św. Marcina jestem odlany w 1659 r.[2]
Fot: Grzegorz Rycombel
15 sierpnia 1858 r kościół dotknięty został przez kataklizm. Między 10 a 11 rano, z południowego zachodu nad Lesicę nadciągnęła gwałtowna burza. Piorun uderzył w wieżę kościoła, zapalił ją i wkrótce cały kościół stanął w płomieniach by w ciągu dwóch godzin zamienić się w kompletną ruinę, a dzwony uległy stopieniu. Nowe dzwony odlane zostały przez ludwisarza Püchlera z Gnadenbergu (Godnowa) i miały odpowiednio wagę 2 cetnary i 12 funtów i 1 cetnar i 48 funtów, a kosztowały 208 talarów, 22 srebrne grosze i 6 fenigów.[3]
N/z.: Jedyny dzwon w kościele p.w. św. Marcina w Lesicy – widok od dołu. Na drugim planie widoczne jarzmo brakującego dzwonu. Fot: Grzegorz Rycombel
Te dramatyczne, dla mieszkańców Freiwalde i ich świątyni, wydarzenia z 15 sierpnia 1858 r. skutkujące m. in. zniszczeniem dzwonów, zostały uwiecznione w alegorycznej formie na jednej z chorągwi kościelnych, którą do dziś można podziwiać w tutejszym kościele, a od tej chwili, dzięki bystremu oku fotografa - dokumentalisty, również w naszym albumie.
Fot: Grzegorz Rycombel
Obecnie na dzwonnicy na stalowym jarzmie wisi tylko jeden dzwon, nie posiadający żadnych widocznych inskrypcji, zdobień, ani plakiet. Na chwilę obecną brak źródeł wskazujących, w jakiej powstał pracowni. Korona przykręcona do jarzma. Zastanawia, do czego służył żeliwny blok umieszczony po prawej stronie dzwonu. Ograniczał wychylenie dzwonu, czy wzmacniał dźwięk?
Fot: Grzegorz Rycombel
O drugim dzwonie wiemy jeszcze mniej. Pozostało po nim tylko serce. Jakie były dalsze losy dzwonów odlanych przez Püchlera i Wagnera? Czy uległy zniszczeniu, czy rekwizycji? Kto odlał kolejne dzwony i co się stało z brakującym dzwonem? Brak też na tę chwilę wiarygodnej informacji źródłowej o ludwisarniach obu wymienionych. Być może w miarę poszukiwań w archiwach uda się znaleźć odpowiedź na te pytania, a być może odpowiedź zniknęła nieodwracalnie w mrokach dziejów.
[1] Constitutiones Synodi Comitatus Glacensis in causis religionis, 1559 : die Dekanatsbücher des Christophorus Neaetius, 1560, und des Hieronymus Keck, 1631, red. F. Volkmer i W. Hohaus s. 136, - Śląska Biblioteka Cyfrowa